Panie Przewodniczący! Panie wiceprzewodniczący Komisji! Chciałem zacząć od czegoś innego, ale może zacznę od polemiki z moim kolegą Januszem Lewandowskim. Otóż, to nie jest tak, jak pan mówi – to nie są niewygodne prawdy i też nikt nie będzie pana za te niewygodne prawdy prześladował. Nad hejtem niestety nie panujemy, hejt się zdarza, spotyka każdego z nas. To nie są niewygodne prawdy. Pan, po prostu, z faktów wyolbrzymionych i pojedynczych buduje pewną narrację, która nie ma nic wspólnego z tym krajem, w którym obaj żyjemy.
Co do pana Weidenholzera – jedną rzecz chciałem powiedzieć. Ostatnio odwiedziłem pański piękny kraj i mogę powiedzieć tylko jedno: mogę pana zapewnić, że praworządność w Polsce, podział władzy i to wszystko, o czym mówimy, nie są gorsze niż w pana kraju. Tak że – chociaż doceniam pana troskę – zapewniam pana, że pod tym względem Polska nie różni się bardzo od Austrii.
Natomiast teraz zwracam się do pana przewodniczącego. Otóż w swoich wystąpieniach pod koniec tamtego roku (ja sam przysłuchiwałem się panu w komisji LIBE) wielokrotnie pan ubolewał, że rząd Polski odmawia dialogu z Komisją Europejską, sugerując brak dobrej woli i arogancję po polskiej stronie. Nie była to, moim zdaniem, sprawiedliwa ocena. Ale, jak wszyscy wiemy, rząd polski, po swej rekonstrukcji i zmianie premiera, od początku roku podjął kolejną próbę intensywnego dialogu, dążąc do porozumienia z Komisją i zakończenia tej, naszym zdaniem, nieszczęsnej i niepotrzebnej procedury sprawdzania praworządności w Polsce.
Ale nie tylko – i pan przewodniczący o tym mówił – ponieważ rząd polski wyszedł naprzeciwko wielu postulatom Komisji, nawet jeśli uważał je za niezbyt zasadne, np. były takie postulaty dotyczące różnicy wieku między kobietami i mężczyznami. Parlament polski dokonał w ostatnich czasach znaczących zmian i korekt w przyjętych regulacjach, między innymi osłabiając możliwość wpływu ministra sprawiedliwości na organizację sądów, wzmacniając rolę Krajowej Rady Sądownictwa oraz prezydenta, a nie ministra, publikując zaległe, mające jednak tylko archiwalne znaczenie, werdykty Trybunału Konstytucyjnego, zmieniając przepisy dotyczące asesorów, nakładając dodatkowe warunki na możliwość wniesienia skargi nadzwyczajnej, wyrównując, tak jak chciała Komisja, wiek przechodzenia na emeryturę sędziów obu płci itd. Moglibyśmy pana przemówienie skonstruować zupełnie inaczej, żeby pan mówił o tych osiągniętych kompromisach, a nie o różnicach. Polska zrobiła zatem bardzo wiele, by osiągnąć porozumienie i by uwzględnić zastrzeżenia Komisji.
Niestety, do porozumienia potrzeba dobrej woli i chęci zrozumienia z obu stron. Z przykrością należy stwierdzić, że reprezentowana przez pana Komisja nie chce tej dobrej woli i zrozumienia wykazać.
Sądzi pan zapewne, że kontaktując się z niektórymi środowiskami prawniczymi i opozycją w Polsce, ma w swych działaniach poparcie także polskiego społeczeństwa. Zdaje się, że pan Weidenholzer też tak sądzi, że przemawia w imieniu Polski, a nie tylko w imieniu skrajnie zideologizowanych sił w Polsce i poza nią, np. w tym parlamencie, co słychać w wypowiedziach. Nic bardziej błędnego. Wszystkie dane wskazują na to, że reformy podjęte przez Prawo i Sprawiedliwość mają ogromne poparcie społeczne. W sierpniu 2007 roku w badaniach 81 % Polaków powiedziało, że popiera reformę sądownictwa. Tak że proszę nie powoływać się tutaj na polskie społeczeństwo, na Polaków, jak państwo tu krytykują. Można krytykować szczegóły, ale nie można odrzucać konieczności reform. Polacy wiedzą, że nie chodzi bowiem o naruszenie praworządności, lecz o jej przywrócenie, wiedzą, jak dotąd działały sądy, jaka była ich sprawność oraz jaka była jakość i niezależność ich wyroków.
A teraz zacytuję nie-Polaka. Günter Verheugen, kiedyś komisarz Unii do spraw rozszerzenia, powiedział niedawno w wywiadzie dla jednego z polskich portali: „W moim przekonaniu Komisja Europejska nie ma odpowiednich kompetencji, by zajmować się tą sprawą. (…) Oczywiście, że ma do tego narzędzia i może się nimi posługiwać. Uważam jednak”, przepraszam, panie przewodniczący, to jest zdanie pana Verheugena, „że robi to nieudolnie. Komisarze nie wiedzą, co zrobić. Nie mają też pojęcia, co się stanie”, i to też powinniśmy brać pod uwagę: konsekwencje naszych działań. „Mam”, mówi Verheugen, „dla wszystkich stron sporu jedną prostą radę – załagodźcie ten spór (…) Nie jestem ekspertem w tych sprawach”, mówi dalej, „ale wiem to nie tylko ja”, polscy koledzy oczywiście tego nie wiedzieli, „że polski system sprawiedliwości wymaga reformy, bo nie odpowiada współczesnym standardom. Pytanie jest inne – czy opieramy się na podwójnych standardach, czy na tych samych regułach? W Europie”, mówi Verheugen, „panują podwójne standardy, bo polski rząd nie jest z tych tzw. głównego nurtu”. Koniec cytatu.
A na zakończenie dodał, bardzo charakterystycznie: „Europa żyje w epoce hipokryzji”. Bardzo trafnie, moim zdaniem. Rzeczywiście jest tajemnicą poliszynela to, że jest wiele krajów w Unii, które zasługiwałby znacznie bardziej, panie przewodniczący, na pańską troskę i uwagę. Mogę panu kiedyś prywatnie o tym opowiedzieć, które by to były kraje. Rozwiązania przyjęte w Polsce są stosowane w innych krajach, jak pan wie. A jeżeli chodzi o wpływ polityczny na sędziów czy trójpodział władzy, to zachęcam kolegów z Parlamentu Europejskiego, by uważniej spojrzeli na swoje kraje, np. kolegów z Niemiec, widzę, że są tutaj obecni, prosiłbym o zwrócenie na to uwagi. Wtedy może i hipokryzji będzie trochę mniej. Trochę mniej hipokryzji na tej sali i trochę mniej hipokryzji w tej debacie.
Inny wybitny europejski polityk, przewodniczący Bundestagu Wolfgang Schäuble, powiedział niedawno: „Obserwując niektóre dyskusje między Brukselą a takimi krajami jak Polska czy Węgry, ale także Czechy i Słowacja, chciałbym poradzić: nie sprawiajmy wrażenia aroganckich. Rozumiem, że kraje Europy Wschodniej mogą czasami mieć wrażenie, że ich argumenty się nie liczą”.
Teraz konkludując: my ze swej strony uczyniliśmy wszystko, co możliwe, by zakończyć ten szkodliwy dla Unii spór. A teraz Polacy w swej znakomitej większości uważają, że czas naszych ustępstw się skończył. Z całym spokojem i stanowczością czekamy więc na ruch Komisji i Rady Europejskiej, gotowi oczywiście nadal informować i tłumaczyć nasze stanowisko.
Prof. Zdzisław Krasnodębski
13 czerwca 2018 r. – Strasburg
Autor Zdjęcia: Christian CREUTZ European Union 2014 – source:EP