Zdzisław Krasnodębski: walka z mową nienawiści nie może prowadzić do wybiórczej cenzury politycznej
Wczoraj w Parlamencie Europejskim w Strasburgu podczas debaty na temat mowy nienawiści, populizmu i fałszywych informacji w mediach społecznościach posłowie dyskutowali o tym, jak skuteczniej reagować na te zjawiska, szczególnie podczas wyborów, kiedy ich wpływ może być szczególnie szkodliwy dla społeczeństw. W imieniu grupy EKR głos zabrał Zdzisław Krasnodębski.
Polski eurodeputowany zgodził się, że słuszne jest potępianie mowy nienawiści. „Jest faktem, że media społecznościowe w dużej części stały się ‚rynsztokiem'” – mówił profesor Krasnodębski. Wyraził jednak obawę, że filtrowanie i usuwanie mowy nienawiści i tzw. fake news z internetu może być bardzo jednostronne i prowadzić do wybiórczej cenzury politycznej.
„Chciałbym w tym kontekście spytać, czy rzucane bez namysłu i wiedzy słowa, takie jak np. „populista”, „nacjonalista”, „putinizacja”, „antyeuropejskość”, czy coraz powszechniej używanie określenia „faszyzm”, czy „faszyści”, to jest mowa nienawiści, czy też nie?” – pytał europoseł PiS. W jego opinii, tego rodzaju określenia pojawiające się w dyskursie najczęściej nie służą rzeczowej analizie, czy charakterystyce poglądów i działań, lecz często są ‚maczugą’ do okładania i dyskredytowania niewygodnych i znienawidzonych politycznie konkurentów. „Czy i one będą zatem usuwane i filtrowane?” – dociekał Krasnodębski.